Około 300 ciągników wyjechało dziś na drogi powiatu rawskiego. To oczywiście konsekwencja strajku generalnego ogłoszonego przez rolniczą "Solidarność". Do Rawy Mazowieckiej przyjechali rolnicy i sadownicy nie tylko z tego powiatu, ale także sąsiednich: tomaszowskiego, brzezińskiego, skierniewickiego. Wszyscy zgodnie mówili jednym głosem: mają dość lekceważenia rolniczego głosu i kreowania unijnej polityki w sposób, który zabija rodzimą działalność.
Główne postulaty strajkujących rolników odczytał Paweł Rochala, rolnik z Żelechnika.
- Domagamy się zakazu niekontrolowanego importu zboża i produktów rolno - spożywczych z Ukrainy, w ostatnich miesiącach uderzyło to w nas bardzo mocno. Sprzeciwiamy się zapisom "Zielonego Ładu", ograniczeń w produkcji roślinnej i zwierzęcej w naszym kraju czy obowiązkowi ugorowanie 4% gruntów ornych - wymieniał Paweł Rochala.
Rolnicy domagają się również zniesienia kolejnych obostrzeń środowiskowych wprowadzanych przez unie oraz przede wszystkim stworzenia nowej polityki rolnej na zasadach rolników.
- Bo z tego co widzimy w tej wspólnej polityce rolnej mało było tego rolniczego głosu jest i czas to zmienić - mówił Rochala do zgromadzonych.
W podobnym tonie wypowiadał się Arkadiusz Włodarczyk, rolnik z Czerniewic w powiecie tomaszowskim
- Po co tu jesteśmy? Jesteśmy tutaj po to, aby walczyć o najbliższe 20 - 30 lat dla miejsc naszej pracy. Nikt nam nie powinien zabraniać pracować i tworzyć zdrową żywność dla Polaków. Jeżeli ktoś zabroni największej, 1,5-milionowej grupie zawodowej, która jeszcze nie została zniszczona jak górnictwo i reszta , to my jesteśmy się w stanie przeciwstawić. Dziś prosimy ministra rolnictwa i jego wiceministrów o prawdziwą reakcję. Nie udawanie, tylko prawdziwą reakcję, postawienie prawdziwie polskich warunków. My chcemy w Polsce produkować po polsku i żeby żadna centralna dyktatura nie zabraniała nam czy nie kazała nam, nie znając naszej sytuacji i możliwości, lokalizacji wpuszczać produkty, które mogą destabilizować rynek - mówił do zgromadzonych podczas rawskiego protestu Arkadiusz Włodarczyk.
Dziś większość protestów przebiegała raczej spokojnie, poza nerwami zniecierpliwionych kierowców, którzy i tak wykazywali się dużym zrozumieniem dla rolników w regionie protesty przebiegały bezproblemowo. Niemniej. jednak rolnicy, którzy strajkować mają do 10 marca jasno podkreślają, żze ch cierpliwość się kończy... , ale rolnicy zbędnych
- Jeśli nie będzie żadnych realnych działań ze strony tego rządu, który jest od dwóch miesięcy, to proszę wierzyć nie sprzedamy ani kilograma maliny, jabłka ani kilograma pszenicy czy kukurydzy - mówił Ryszard Kazimierczak sadownik z Rogowa.