Żołnierz 25 Brygady Kawalerii zgubił się w Lesie Spalskim. Teraz sprawą zajmuje się Żandarmeria Wojskowa

25
25 Brygada Kawalerii Powietrznej w Tomaszowie Mazowieckim

Blisko po czterech godzinach odnalazł się żołnierz, który podczas prowadzonych w Lasach Spalskich, w okolicy miejscowości Konewka, ćwiczeń dobrowolnej służby wojskowej nie odliczył się w określonym czasie na punkcie kontrolnym. 46-latek sam zgłosił się do posterunku policji w odległej Rawie Mazowieckiej.

Ćwiczenia prowadzone przez 25. Brygadę Kawalerii Powietrznej w Tomaszowie Mazowieckim z dość zaskakującym finałem. W środę, 31 maja Żandarmeria Wojskowa musiała ruszyć na poszukiwania jednego z uczestników ćwiczeń, który około godziny 14.00 powinien się pojawić wśród swoich kompanów ćwiczących na specjalistycznym kursie. 

- Żółnierze dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej mieli szkolenie z pracy na mapie z kompasem. Na jednym z punktów kontrolnych nie odliczył się żołnierz. Ruszyły poszukiwania- wyjaśnia kapitan Katarzyna Dutkiewicz-Pawlikowska, rzecznik 25. Brygady Kawalerii Powietrznej.

Do tych zaangażowano Żandarmerię Wojskową i policję. 46-latek po blisko czterech odnalazł się sam. Doszedł i zgłosił się do komisariatu policji w Rawie Mazowieckiej, to oznacza, że od miejsca ćwiczeń, zaginiony pokonał w pełnym ekwipunku co najmniej 30 kilometrów. Ale jak wskazuje w rozmowie z naszą redakcją rzeczniczka 25. Brygady, to nic szczególnego.W przypadku marszu żołnierza nie ma co szczególnie demonizować takiego dystansu.

- Proszę mi wierzyć żołnierze wykonują marsze kondycyjne, więc tyle kilometrów,to absolutnie niejest dystans, który zagrażałaby w jakikolwiek stopniu zdrowiu,jako wojsko mamy spore ilości przemaszerowanych kilometrów w nogach, to nie jest nic dużego - zaznacza kapitan Katarzyna Dutkiewicz-Pawlikowska.

Co można powiedzieć o samym zaginionym, jak tłumaczył ten incydent?.

- Sprawę przejęła Żandarmeria Wojskowa, więc trudno mi się wypowiadać na ten temat. Mogę powiedzieć tyle, że żołnierz był po kursie podstawowym, zasadniczej służby wojskowej, której nie kończył u nas. W naszej jednostce był króciutko, bo niecałe dwa tygodnie, więc on tych okolic spalskiego lasku nie znał, to nie jest człowiek od nas - dodaje  kapitan Katarzyna Dutkiewicz-Pawlikowska. 

Okazuje się jednak, że konsekwencje zaginięcia mogą być dość poważne. Choć nie była to dezercja, a nieumyślne zagubienie w terenie, to jak podaje serwis tomaszowmazowiceki.naszemiasto.pl powołując się na nieoficjalne informacje z kręgów wojskowych, 46-latkowi może grozić nawet wydalenia ze służby.